2012.04.04 — Spotkania z literaturą w klasie IIbg — Droga do Emaus
Spotkania z literaturą w klasie IIbg
Droga do Emaus
4 kwietnia 2012 roku
4 kwietnia klasa IIbg przedstawiła inscenizację „Droga do Emaus”. Na ścianie pojawiła się papierowa dekoracja symbolizująca Wieczernik i podkreślająca spotkanie Chrystusa z uczniami. Za stołem zasiedli Jezus (Maciej Michalczyk) z Uczniami (Filipem Grabarczykiem, Jakubem Klonowskim, Szymonem Ciołkiewiczem i Piotrem Koścem)
Po wieczerzy Jezus spotyka się na moment ze swoją Matką (w tej roli Martyna Falkiewicz) a później dołącza do uczniów zdążających do Emaus. Uczniowie (Dominik Łepecki i Piotr Kosiec) mają mnóstwo wątpliwości. Na końcu jednak poznają Mistrza i to spotkanie napełnia ich radością.
Klasowa inscenizacja była jednocześnie wielkanocnym spotkaniem klasowym i wzajemnym składaniem sobie życzeń.
s. Barbara Pańkowska
Wielkanocna Pascha
Wielkanoc to najważniejsze święto w roku dla każdego chrześcijanina. W czasie kilku świątecznych dni mamy okazję pomyśleć, spotkać się rodziną, zmienić coś w naszym życiu. To niesamowity okres, wobec którego nikt nie przechodzi obojętnie. W naszej klasie po raz drugi mieliśmy okazję zjednoczyć się w swoim gronie. Przestało być to już co najmniej tradycją, lecz stało się przymusem wynikającym gdzieś z głębi ducha. 4 kwietnia w środę o godzinie 9:30 nie zabrakło wśród nas nikogo.
Zaraz na wstępie nasi koledzy w klasie zaprezentowali nam skromne przedstawienie pasyjne wyreżyserowane przez wychowawczynię, siostrę Barbarę Pańkowską. Oglądając sceny ostatniej wieczerzy, obmycia stóp, czy bolesnej rozmowy z Maryją każdy z nas starał się jeszcze lepiej zrozumieć mękę Jezusa. Mimo, że nie widzieliśmy go rozpostartego na krzyżu, doskonale wiedzieliśmy co ma nastąpić i dlaczego. „Nie ma piękniejszej miłości nad tą, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciele swego”. Chrystus umarł w niewyobrażalnych mękach za każdego z nas, mimo, że zobaczył wszystkie nasze grzechy, drogi którymi będziemy się od niego oddalać. Znosił upokorzenia, pozwolił założyć sobie na głowę ostre cienie, chociaż miliony dusz codziennie wybierają drogę zła i występku. Przebitymi dłońmi otworzył bramę niebios. Złożył najpiękniejszą ofiarę dla tak niewdzięcznego tworu jakim okazał się człowiek. Najbardziej zapadła mi w pamięć rozmowa z Maryją. Synu nie idź, powiedziała. Była przecież jego matką. Urodziła go, wychowała, patrzyła jak dorasta. A już za kilka dni będzie świadkiem jego drogi krzyżowe], pojenia go octem, przebicia jego boku włócznią…. Młodzi aktorzy: Kuba Klonowski, Filip Grabarczyk, Maciej Michalczyk, Piotr Kosiec, Szymon Ciołkiewicz, Dominik Łepecki oraz Martyna Falkiewicz pracowali z bardzo trudnym materiałem, lecz myślę że sprostali zadaniu.
Po spektaklu przyszedł czas na wspólną wieczerzę. Symbolicznie każdy dostał jedną babeczkę, nadziewaną jabłkami. Oczywiście nie to jadł Jezus ze swymi uczniami kilka tysięcy lat temu, ale nie chodzi przecież o smak, choć trzeba przyznać że były przepyszne. Kiedy w milczeniu przeżuwaliśmy ciasto upieczone rankiem, siostra rozdała nam, jak przy każdym klasowym święcie, kopertę z tajemniczym listem, oraz życzeniami. Zawsze otwieramy je o dwudzieste], by zaznaczyć jednoczenie się naszej klasy nawet kiedy dzielą nas kilometry ulic.
W międzyczasie delegacja wręczyła naszej wychowawczyni drobny upominek wraz z ciepłym słowem na nadchodzące święta. Chcieliśmy w ten sposób zaznaczyć, że jest ważnym elementem w naszym życiu i będziemy myśleć również o Niej, podczas święcenia pokarmów, rezurekcji, wielkanocnym stole. W końcu już przez prawie dwa lata organizowała wszystkie spotkania, godziny wychowawcze, zabawy, ale również potrafiła wysłuchać lub wstawić się za nami u dyrektora.
Nie mówiliśmy zbyt wiele podczas tej Wielkanocy, lecz ta cisza w niczym nie ujęła magicznej, lekko mistyczne atmosferze. Wysłuchaliśmy tylko jednego apelu siostry Barbary. Zwróciła ona naszą uwagę na osobę Judasza – tragiczną postać. Uczeń, który zdradził nie tylko swego mistrza, ale również siebie. Wydał człowieka, który dawał mu jeść, zawsze czekał na niego z otwartymi ramionami. Nic dziwnego, że Judasz nie wytrzymał.
Na końcu udaliśmy się do kościoła, by jeszcze raz tego dnia być świadkami zmartwychwstania Jezusa. Przedstawienie jak co roku przygotowali państwo Kunowie. Zachowali z ubiegłych lat formułę pantomimy, jednak tym razem scena (w porównaniu do czarno-białej poprzedniczki) tryskała kolorem. Na pewno intrygującą, nowowprowadzoną postacią była matrona zła, uosobienie szatana kusiciela, który jakże często pojawiał się w ostatnich dniach Jezusa. Jak zwykle ci, którzy czekali na zaawansowaną grę aktorska, nowoczesne rozwiązania techniczne oraz ciekawe tło muzyczne, mogli z ręką na sercu poczuć się usatysfakcjonowani.
Spożywając Paschę razem z kolegami uświadomiłam sobie bezlitosny upływ czasu. Dopiero co przecież przyszliśmy do tej szkoły, a już za rok będziemy się z nią żegnać. Pomiędzy palcami jak piach przesypują się nam klasowe uroczystości. Warto zadać sobie pytanie, czy coś przez te 1,5 roku się w nas zmieniło. Dorośliśmy? Wielkanoc to wspaniały czas, ale jednocześnie poprzedza ją bolesna śmierć. Zaczynamy uświadamiać sobie kruchość losu każdego z nas. Nie wiemy co przyniesie następny dzień. Czy jesteśmy przygotowani na najgorsze? Czy swoim zachowaniem sprawimy, że śmierć na krzyżu jednak nie poszła na marne.
Karolina Kociołkowska