powrót

św. Matka Teresa z Kalkuty — patron sali nr 11

(1910-1997)

TRZY LEKCJE MATKI TERESY

„Nigdy nie zajmuję się tłumami, lecz jedną osobą. Gdybym spojrzała na tłumy, nigdy bym nie zaczęła”. Tak mówi Matka Teresa. To samo źródło Ewangelii, czyste i krystaliczne! To, co robi – jak sama – zauważyła – to jedynie „kropla wody w oceanie nędzy”. Tak, Matko, jednak ta kropla wody ma ogromną moc oczyszczającą! Ona zmienia ocean.

Jakże jednak musiała cierpieć, czując się jedynie kroplą, podczas gdy w jej piersi biło serce o rozmiarach świata! Do tego stopnia, że tę maleńką niewiastę, ożywioną wolą gigantyczną i miłością gorejącą jak płomień ku bosym, leżącym na ulicach żebrakom, ogarniało czasem wyczerpanie: „Są takie chwile – jęczała – w których czuję się jak puste naczynie, rzecz bez zawartości. Czuję się wtedy tak sama, tak nędzna!” Chwile te były rzadkie i przelotne. Jako wierna oblubienica Chrystusa promieniała radością, choć całkowicie zanurzona w największej nędzy. Ta radość tryskała z samego wnętrza jej istoty jako potężne źródło. Ponad sto razy to słowo-katalizator wkłada Ewangelia w usta Jezusa.

PIERWSZA LEKCJA: RADOŚĆ

Pierwsza zatem lekcja, jaką pozostawia nam ta bardzo wielka święta, to lekcja radości. Czy można być naprawdę chrześcijaninem bez posiadania w sobie radości Chrystusa „jakiej nikt nie zdoła odebrać?” (J 16, 22). Co mówi na to Matka Teresa? „Radość to modlitwa. Ona jest siłą i miłością. Ona jest siecią rybaka, w którą łowi się dusze. Serce pałające miłością to serce radosne”. I ona porównywała „głęboką radość” do busoli wskazującej nieomylnie kierunek, jaki powinno się nadać życiu: „Trzeba więc jej się oddać, nawet jeśli idziemy drogą usianą przeszkodami”.

Busola i sieć. Ewangelia jest busolą chrześcijańskiego życia. Ewangelia, a nie jakaś teoria filozoficzna lub ideologia polityczna. I chrześcijanin, który posługuje się tą pewną busolą nie może nie zarzucać sieci, aby przyprowadzić dusze do Jezusa spragnionego dusz aż po Krzyż. Tak, Chrystus wzywa nas wszystkich do bycia rybakami ludzi z radością jako przynętą. Smutny chrześcijanin nigdy nikogo nie nawróci.

DRUGA LEKCJA: PRAWDA

Druga lekcja, jaką nam pozostawia apostołka z Kalkuty, to prawda. Mówić prawdę wiernie, odważnie, jeśli trzeba, wbrew wszystkim. Społeczeństwo końca tego wieku w krajach, nazwijmy je rozwiniętymi, zbudowało w swej kulturze śmierci (jak mówi Jan Paweł II) całą serię tabu. Jeśli się ich nie respektuje, spotyka się pogardę, zostaje się zaklasyfikowanym do grupy niepoprawnych dinozaurów. Zabijanie dzieci nienarodzonych to jeden z tematów tabu, bez wątpienia najmocniejszy. Matka Teresa nie omieszkała go naruszać. Uczyniła to m. in. jakieś cztery, może pięć lat temu, wobec Prezydenta Stanów Zjednoczonych i rządu amerykańskiego w czasie National Prayer Breakfast, w którym i ja brałem udział trzy razy. Ona zaś była gościem honorowym. Wobec jakichś trzech tysięcy Amerykanów należących do klas przywódczych wyznała, czym jest w istocie przerywanie ciąży: to nie – komfortowa operacja pozbawiona ryzyka, lecz – zabójstwo niewinnej istoty w łonie własnej matki.

„Zabija się dzieci mające się narodzić, milionami. A my nic nie mówimy… nikt nie mówi o milionach małych istnień, poczętych, mających takie samo życie, jak wy i ja, życie Boże. A my nic nie mówimy… Narody rozwinięte są najbiedniejsze. Boją się maleństw, boją się mającego się narodzić dziecka, dlatego to dziecko musi umrzeć. Bo nie chcą żywić jeszcze jednego dziecka, nie chcą wychowywać jeszcze jednego dziecka, dziecko musi umrzeć…”

Ogłosić prawdę wobec wszystkich i przeciw wszystkim. Jeśli uczniowie Chrystusa, Syna Boga, nie ośmielają się już głosić i szerzyć prawdy, któż to uczyni? Czy żelazna pokrywa nie spadnie na ludzkość, zamykając ją w więzieniu błędu. Dziękujemy, Matko Tereso, za odważne i wieczne wypełnianie tego obowiązku miłosierdzia, jakim jest głoszenie prawdy. Jej właśnie, niezmiennej, naucza nas Słowo Boże.

TRZECIA LEKCJA: MIŁOŚĆ DZIAŁAJĄCA

Trzecia, największa lekcja, jaką pozostawiła nam Matka Teresa, to lekcja miłości działającej. Nie tylko – słownej, błyskotliwej, na czas homilii utkanych z dobrych intencji. Miłość działająca to Słowo Chrystusa przemienione w złoto miłosierdzia. Matka Teresa wspięła się na szczyty rzadko osiągane w czasie 2000 lat chrześcijaństwa. Ona jest, wraz z kilkoma innymi, których zliczyć można na palcach, na samym czele szeregu wspinających się na absolutny szczyt miłości. „Gdy dotykam cuchnących członków – mawiała – wiem, że dotykam Ciała Chrystusa takiego, jakim je przyjmuję w Komunii św., pod postacią chleba. To z tego przekonania czerpię siłę i odwagę. Z pewnością bym tego nie robiła, gdybym nie była pewna i przekonana, że w tym trędowatym ciele, opiekuję się Jezusem”.

Doszliśmy do serca Ewangelii, do bezcennego jądra Dobrej Nowiny Jezusa Chrystusa, do żywotnego ośrodka tajemnicy Boga-Człowieka. Niech przykład ognia miłości Matki Teresy wpije się jak drzazga w ociężałość naszego ciała. Drzazga, zadająca ból dopóty, dopóki miłość nie przekształci się w prawdziwe miłosierdzie. „Miłość, żeby była prawdziwa, musi zadawać ból… Pamiętajcie, że mamy kochać biednych aż do bólu” – mówiła z uporem święta z Kalkuty.

Pan nałożył na nas obowiązek dzielenia się dobrami z ubogimi, bogactwami duchowymi z nieszczęśliwymi, bogactwami materialnymi z nędzarzami. Jeśli tego nie czynimy, czy nie powinniśmy przestać uczęszczać do kościoła i przestać przyjmować Ciało Chrystusa? Zaoszczędzilibyśmy Mu łez z powodu tego, że tak źle żyjemy Jego orędziem miłości wcielonej, żyjącej.

Jaka powinna być miara tego dzielenia się, podyktowana miłością? Dziesięcina… dziesiąta cześć naszych dochodów, jakiekolwiek by nie były. To jedynie minimum… Kościół powinien jak młotem uderzać serca wiernych tą bardzo starą biblijną tradycją dziesięciny. A nie zapominajmy, że gdy dajemy, Pan zwraca nam stokrotnie. W swych wizjach stygmatyczka Katarzyna Emmerich widziała jak rodzice Najświętszej Panny, ludzie żyjący dostatnio, dzielili co roku stado na trzy części: jedną oddawali Świątyni, drugą – biednym, a trzecią zostawiali sobie. Ich dobra nie pomniejszały się.

Matko Tereso, teraz gdy jesteś w wiecznej radości Pana, po Jego prawicy (Ps 15), wstawiaj się za nami, aby Duch Święty dawał nam moc do rzeczywistego życia tymi trzema wartościami, najcenniejszymi z przekazanych nam przez Chrystusa. Wkrótce, nikt w to nie wątpi, będziemy mogli przyzywać Ciebie jako świętej, Ciebie, która potrafiłaś tak cudownie odbijać jedyną świętość Boga w Twojej wstrząsającej drodze tu na ziemi! Twoje słowo, obrazy z życia są dla nas jak promieniejąca księga: „Pewnego dnia podniosłam człowieka, który żył w rynsztoku. Widziałam, że jego koniec był bliski. Gdy go wzięłam w ramiona powiedział z uśmiechem: 'Całe życie żyłem na ulicy jak zwierzę, ale umrę jak anioł, kochany i zadbany’. Pobłogosławiłam go zapewniając, że teraz odejdzie kontemplować Boże Oblicze przez całą wieczność„. Dziękujemy, Matko Tereso, za skarby, jakie nam zostawiłaś. Gdy odeszłaś do Domu Ojca, zapadała noc. Setki milionów ludzi poczuły się osierocone, ale przypomniały sobie o swej wartości. Ty błagałaś: „Niech każdy, kto do was przychodzi, odchodzi lepszy i szczęśliwszy!”

René Lejeune w: Vox Domini nr 5, str. 3: http://www.voxdomini.com.pl

WAŻNE DATY Z ŻYCIA MATKI TERESY

  • 26.08.1910: narodziny Agnieszki Bojaxhiu w Skopje (obecnie: Macedonia), w rodzinie albańskiej.
  • 1912: mając 12 lat Agnieszka odczuwa wezwanie do życia zakonnego.
  • 1929: wstępuje do SS. Loretanek, przyjmując imię s. Marii Teresy od Dzieciątka Jezus z powodu czci, jaką otacza św. Teresę z Lisieux.
  • 1931: składa śluby czasowe.
  • 1937: składa śluby wieczyste, a Zgromadzenie wysyła ją do Kalkuty jako nauczycielkę historii i geografii w liceum SS. Loretanek po 6-miesięcznym kursie języka angielskiego w Dublinie.
  • 1948: s. Maria Teresa słyszy tajemnicze wezwanie Pana, który prosi ją o porzucenie wszystkiego dla życia ubogiego w służbie ubogim; za pozwoleniem władz Zgromadzenia opuszcza klasztor, mając za całe dobro: sari, 5 rupii i bilet kolejowy do Patny, gdzie uczestniczy w kursie pielęgniarskim.
  • 1949: powraca do Kalkuty i otwiera pierwszy Dom nowego Zgromadzenia Misjonarek Miłości
  • 1951: otwiera w Kalkucie pomieszczenie pod opieką Niepokalanego Serca Maryi, Dom dla Umierających.
  • 1965: Zgromadzenie Misjonarek Miłości zostaje uznane przez Stolicę Świętą.
  • 1968: Paweł VI prosi Matkę Teresę o przysłanie sióstr z jej Zgromadzenia do Rzymu dla opieki nad biedakami.
  • 1970: tworzy 2 klasztory kontemplacyjne: jeden dla braci, a drugi – dla sióstr.
  • 1973: zakłada męską gałąź Zgromadzenia – Braci Misjonarzy Miłości.
  • 1979: otrzymuje Nagrodę Nobla.
  • 1989: zakłada Zgromadzenie Świeckich Misjonarzy Miłości. Gałąź ta liczy dziś 3 miliony członków; Misjonarzy i Misjonarek Miłości jest ponad 3 tys. w 400 domach w 100 krajach.
  • 5.09.1997: Matka Teresa umiera.
  • 13.09.1997: pogrzeb, decyzją władz Indii, ma charakter należny osobom o najwyższej randze w państwie, transmituje go na cały świat Mondavision.

 

MATKA TERESA I GARABANDAL

Santanderski Biskup Juan Antonio del Val – ordynariusz diecezji, na terenie której leży Garabandal – opublikował w swym oficjalnym miejscowym biuletynie, w styczniu 1988, ważną wiadomość, która nie przestaje wielu zaskakiwać. Tę ważną wiadomość można streścić w trzech punktach:
1. Matka Teresa przesłała list biskupowi Santanderu. Napisała do niego z Kalkuty 10 listopada 1987:
„Ekscelencjo, aby zaspokoić Pragnienie (miłości) Jezusa Ukrzyżowanego wobec Księdza Biskupa i każdego kapłana Waszej drogiej diecezji, chciałabym powierzyć każdego z Was, indywidualnie, moim siostrom. Ofiarują się one – każda ze wszystkim, czym jest i co posiada – Jezusowi przez Maryję, Matkę Kościoła, za Księdza Biskupa oraz kapłana, który zostanie powierzony jej w duchowej adopcji, za przykładem tego, co uczyniła święta Teresa z Lisieux…”

2. Biskup Santanderu odpowiada jej natychmiast:
„…po otrzymaniu listu Siostry stanąłem przed Panem w uwielbieniu i dziękczynieniu. Misyjna ofiara samej Siostry i waszych sióstr 'ze wszystkim, czym każda jest i co posiada’ za każdego kapłana w mojej diecezji i za mnie to wielkie miłosierdzie Pana wobec nas wszystkich…” Można by zacytować cały ten piękny list. Biskup del Val dołączył do niego imienną listę wszystkich kapłanów i zakonników odpowiedzialnych za pracę duszpasterską w jego diecezji.

3. Biskup Juan Antonio del Val pisze do wszystkich swoich kapłanów w oficjalnym biuletynie diecezjalnym z datą 1 stycznia 1988:
„To dla mnie radość móc wam przekazać jako dodatek list Matki Teresy z Kalkuty. Napisała właśnie do mnie, czyniąc mi ewangelicznie hojną propozycję wobec nas, która napełniła mnie radosnym uniesieniem, dziękczynieniem wobec Boga i nową nadzieją w Nowym Roku… W geście Matki Teresy z Kalkuty odkrywamy szczególną Bożą miłość wobec nas, kapłanów diecezji santanderskiej…” Biskup z wielkim uniesieniem duchowym komentuje wydarzenie, które bez wątpienia stanie się źródłem odnowy dla całej diecezji i dla Kościoła.

Inicjatywa Matki Teresy skłania do zastanowienia. Natychmiast pojawia się jedno pytanie. Dlaczego wybór duchowieństwa w tej właśnie hiszpańskiej diecezji? Dlaczego Santander? Odpowiedź, że Matka Teresa planuje założenie wspólnoty w tej diecezji, może jest słuszna… Jednak to wyjaśnienie ponownie nasuwa pytanie: dlaczego Santander?

Oto wyjaśnienia: bliskie są duchowe relacje Matki Teresy i Conchity (1) z Garabandal. Za każdym razem, kiedy Matka Teresa przyjeżdża do Nowego Jorku – a zdarza się to dość często – Conchita ją odwiedza. Jest między nimi coś więcej niż szacunek i przyjaźń: głęboka duchowa więź. Matka Teresa jest matką chrzestną trzeciej córki Conchity. Oglądałem zdjęcia. Mam fotografię Matki Teresy ofiarowującej mszalik i różaniec swojej chrześniaczce. Jest więc oczywiste, że założycielka Misjonarek Miłości z Kalkuty zna wydarzenia objawień maryjnych w Garabandal i wielkie Orędzie Matki Bożej z Góry Karmel… Wierzy w nie osobiście, a prowadzona Mądrością z Góry zgodziła się być dla Conchity „jak matka”. Trudno więc, by w podobnej sytuacji nie podzielała wielkiej troski o kapłanów, którą powierzyła Matka Boża swoim czworgu „dzieciom” z Garabandal w czasie objawień i w drugim publicznym Orędziu z 18 czerwca 1965… Conchita – jak i trzy pozostałe wizjonerki – pamięta o tej części Orędzia. Dzięki niej powstały 8 grudnia 1975 w Nowym Jorku Karmelitanki Służebniczki Pokutujące za Kapłanów (2), których celem jest modlitwa, pokuta i ofiara w intencji uświęcenia kapłanów… Patronuje wspólnocie Matka Boża z Góry Karmel oraz święty Michał Archanioł a także św. Ludwik Maria Grignon de Montfort i święta Teresa od Dzieciątka Jezus.

Znajomość powyższych faktów rozjaśnia nieco tajemniczą wiadomość, że Matka Teresa powzięła inicjatywę duchowej adopcji każdego kapłana z santanderskiej diecezji przez jedną z sióstr swego Zgromadzenia. Możemy za to podziękować Bogu ze względu na tę diecezję, ze względu na Garabandal i cały Kościół. Magnificat!…

Przypisy:
1) Wizjonerka, która wraz z 3 towarzyszkami otrzymywała objawienia w latach 1961-1965 w Hiszpanii. Do dziś Kościół nie podjął decyzji dotyczącej tych wydarzeń. Są one badane. 8 lipca 1965 ordynariusz Santander, J.E. Aldazabal wypowiedział się pozytywnie na temat przekazanych orędzi. Stwierdził, iż nie zawierają treści sprzecznych z wiarą lub moralnością.
2) Obecnie wspólnota ta obejmuje modlitwą i cierpieniem 22 tys. kapłanów z 6 kontynentów (również biskupów, kardynałów i Ojca Świętego). Za każdego z tych kapłanów indywidualnie modli się wyznaczona osoba.

Stella Maris, nr 331, listopad 1997, str. 1-3. Przekł. z franc.: E. B; w: „Vox Domini” nr 9-10/97, str. 24

Wspomnienie liturgiczne: 5 września

Bibliografia:

(dostępna w bibliotece KLO)

  • Gjergij L.: Matka miłości. Gorce 1994
  • Spink K.: W ciszy serca. Medytacje Matki Teresy z Kalkuty, Warszawa 1988.
  • Dzieło Matki Teresy z Kalkuty, praca zbiorowa, Waszawa 1985.
  • Jasnota Z.: Matka Teresa z Kalkuty, Warszawa 19985.

Linki: