ks. Mirosław Prasek COr

Oddawać Bogu chwałę i uwielbienie

 

          „Powinniśmy już tutaj na ziemi uczyć się oddawać Bogu chwałę i uwielbienie, jeśli mamy nadzieję chwalić Go kiedyś w niebie”. Taką sentencję powtarzał św. Filip Neri (1515-1595) swoim uczniom. Brzmi ona szczególnie aktualnie, gdy obchodzimy rok, w którym Ojciec Święty Jan Paweł II prosi, by był rokiem dziękczynienia i uwielbienia w pielgrzymowaniu do domu Ojca.

          Według świętego Filipa konsekwencją wiary i miłości Wszechmogącego jest postawienie Go ponad wszystko, oddanie się Jego woli, postępowanie z miłości do Niego i czynienie wszystkiego na chwałę Boga, którego za wsze powinno się mieć przed oczyma. Ta miłość sprawia, że podejmuje się wielkie rzeczy. Ona również daje moc w znoszeniu cierpienia. Święty mówił, iż tego „kto prawdziwie kocha Boga, nie może spotkać nic nieprzyjemniejszego niż brak okazji, aby cierpieć dla Niego”. Św. Filip Neri uważał, iż „nie ma pewniejszego i wyraźniejszego dowodu miłości Bożej niż krzyż i przeciwności”.

          Ten Prorok Radości, w swej drodze duchowej wskazywał zawsze na aspekt pozytywny. Uczył, że doskonałość można osiągać przez kształtowanie cnoty, która wypala wadę, a nie przez rugowanie wady, która stwarza miejsce cnocie. Po rozpoznaniu wady należy szybko podjąć przeciwstawną jej cnotę i tak wytrwale praktykować, zapełniać przestrzeń moralną, aby nie było miejsca na zło.

          Wszystko dla niego było marnością poza czynieniem dobra i chwaleniem Boga. Proponowany kapelusz kardynalski Filip podrzucał do góry, wołając: „niebo, niebo!”. Nie chciał przyjąć tej godności . Wyśpiewywał po ulicach Rzymu znaną do dziś frazę: „marność nad marnościami i każda rzecz jest marnością”. Uważał, że „Kto służy Bogu musi liczyć się z tym, że nagrody za swoją pracę na tym świecie nie otrzyma”. Pokazywał pragnienie nieba, które już ma zaczątek w oddawaniu chwały i uwielbieniu Boga. Powiadał, iż prawdziwi słudzy znoszą życie a pragną nieba. Nie oznaczało to rezygnacji ze zwyczajnych obowiązków. Święty Filip przestrzegał: „Kto chce iść do nieba, musi być prawym człowiekiem oraz dobrym chrześcijaninem i nie powinien zajmować się urojeniami”. Dopowiadał żartobliwie, iż ci, którzy nie pragną raju za życia, po śmierci mogą się tam nie dostać!

          Nasz Patron zachęcał do codziennej Modlitwy Pańskiej, która miała być medytacją, rozważaniem o każdym jej słowie, ubogaceniem świadomości, iż „mamy Boga za Ojca w niebie”. „Nieustannie musimy prosić Boga, aby z każdym dniem pomnażał w nas światło i ciepło swej dobroci”. Dobrze jest również po Komunii Św. odmówić pięć razy Ojcze nasz. Modlitwa ta ukazuje nam wielkie miłosierdzie Boże względem nas, ale również domaga się od nas przebacz enia bliźniemu. By rozpalać miłość do Boga, trzeba rozmyślać o dobrodziejstwach otrzymanych od Niego w tym życiu i o jeszcze większych, które miłosierdzie Boga odłożyło na przyszłe życie. Filip tak trzymał się blisko Boga Miłosierdzia, iż zalecał nawet codzienną spowiedź.

          Podkreślał, iż mamy stawać przed Bogiem jak żebrak, z wielką ufnością pokładaną w Nim, a sobie nic nie zostawiać: „Musimy całkowicie oddawać się Bogu”. Ufność ta wynika z tego, iż Bóg jest Niezmienny, jest Miłością, jest naszym Stwórcą. Nie wolno zwątpić, że może On nas przestać kochać. Pójście drogą woli Bożej gwarantuje nam pewność pokoju, niedostępnego tym, którzy chcą go osiągnąć pogrążając się w ziemskich dobrach i zmysłowości. Kto kocha Boga szczerym sercem, odczuwa ogrom duchowych łask. Czasem wylewa łzy na modlitwie, a łaska przenika go taką gwałtownością, iż musi wołać: „Dosyć już, Panie!”. Człowiek zapatrzony w całe stworzenie, które wyśpiewuje hymn na cześć Stwórcy, winien wraz z nim wyznawać i wielbić Go. Ojciec Filip ostrzega, byśmy nie zatrzymywali się na rzeczach stworzonych, gdyż &ndash „ile miłości ofiarujemy stworzeniom, dokładnie tyle odmawiamy Stwórcy”.

          Liturgiczne wspomnienie św. Filipa Neri 26 maja jest okazją do dziękczynienia Bogu Ojcu, za przykład Świętego, który wskazuje jak nal eży iść drogą do nieba nieprzymuszonym bojaźnią, lecz pociągniętym miłością.

Ks. Mirosław Prasek COr — Radom