2012.03.02 — Spotkania z literaturą w klasie IIbg — Kawiarnia literacka w kl. IIbg
Spotkania z literaturą w klasie IIbg
Kawiarnia literacka
2 marca 2012 roku
2 marca 2012 roku w sali nr 5 uczniowie klasy IIbg przedstawili tzw. kawiarnię literacką. Na program złożyły się wiersze polskich poetów. Chłopcy z klasy siedzieli przy eleganckich stolikach, ubrani w piękne, białe koszule z krawatami i recytowali wybrane wiersze Julisza Słowackiego, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Konstantego Ilndefonsa Gałczyńskiego, Wacława Bojarskiego, Czesława Miłosza, Kazimierza Wierzyńskiego, Krzysztofa Kamila Baczynskiego, Cypriana Kamila Norwida, Adama Asnyka. Program był dedykowany dziewczętom. Całość przedstawienia uzupełniała oryginalna dekoracja z motylami.
s. Barbara Pańkowska
Przy stoliku z poezją…
2 marca 2012 roku na godzinie języka polskiego w klasie IIbg został oddany, pewnego rodzaju hołd dziewczynom, przez ich kolegów. Chłopcy pracowali pod kierownictwem wychowawczyni, siostry Barbary Pańkowskiej i zaprezentowali cykl wierszy najznamienitszych polskich poetów różnych epok. Mogliśmy usłyszeć utwory m.in. Adama Mickiewicza, Czesława Miłosza, Bolesława Leśmiana, Kazimierza Wierzyńskiego czy Juliusza Słowackiego.
Gdy przestąpiłyśmy próg nie było już zwykłej, zielonej, skąpanej w zimnym, zimowym świetle sali numer 5. Znalazłyśmy się w trochę tajemniczej kafejce, gdzie w karcie zamiast słodkich deserów znalazły się prawdziwe emocje podane bez grama sztuczności, ani fałszywości. Świetne utwory polskiej poezji nie zostały właściwie wyrecytowane, ale to właśnie uczyniło ich interpretację nietuzinkową. Niekiedy dane było mi usłyszeć czytanie liryki przez samych autorów i nie robili tego ze zbędnymi ozdobnikami. Oni wiedzieli co chcieli zakomunikować społeczeństwu, a nie w jaki sposób to zrobią.
Przy żadnym z trzech stolików nie siedział Piotrek, Mateusz, Szymon, czy Dominik, tylko ludzie, którzy „przelali” swoją perspektywę świata na papier. Nasi koledzy bardzo dobrze wcielili się w dane im role. W białych koszulach z krawatami, siedząc trochę niedbale, a trochę niepewnie, ze skupionym, dziwnym wyrazem twarzy wyglądali jak ludzie nie z tej epieki. W jedną przerwę przemienili się z dorastających, borykających się z pierwszymi poważnymi problemami, niekiedy jeszcze dziecinnych młodzików w mężczyzn, za którymi stała bogata i często tragiczna historia. Ujrzawszy ten widok wiele z nas nie mogło powstrzymać uśmiechu rozkwitającego na naszych twarzach.
Szczególnie intrygujący okazał się początek, w postaci grupowej rozmowy kilku poetów. Każdy dorzucał od siebie nową garść obserwacji jaką zdołali poczynić. To nie brzmiało jak przechwalanie (a tego trochę się obawiałam), ale jak kulturalna dyskusja minionych stuleci. Naprawdę poczułyśmy się jak w kawiarni, pełnej męskiego, silnego klimatu, zapachu cygar i prawdziwych ziaren kawy! Niestety patrzyłyśmy na to wszystko zza szyby, choć może to i lepiej. Nasi koledzy mieli okazję, by pokazać nam ich własną rzeczywistość, tak różniącą się od naszej. Z okazji Dnia Kobiet nie możemy egoistycznie myśleć tylko o sobie, „upychając” chłopców w często niekomfortowe dla nich role. Wyszli naprzeciw nam z własną inicjatywą i aranżacją, a efekt końcowy naprawdę powalał na kolana. Po kolei mieli okazję na przedstawienie swojego utworu. W ciągu 45 minut przebyłyśmy bardzo zróżnicowaną drogę, niekiedy pełną samotności i niespełnionej miłości, innym razem zaś obfitą w radość i spełnienie.
Lecz jak dla mnie najlepszym pokłonem, jaki mogli nam złożyć nasi koledzy była właśnie ich przemiana. Cóż z tego, że nie nauczyli się wierszy na pamięć. Musieli porzucić na chwilę wygodne jeansy i założyć niemodne już krawaty, czy białe, często kojarzone z bardzo formalną atmosferą koszule. A dla kogo to zrobili? Dla swoich koleżanek z klasy… Siostra powiedziała, że nie było łatwo ich do tego przekonać, ale spójrzmy prawdzie w oczy – jeśli naprawdę nie chcieli tego robić, to uparliby się i postawili na swoim. Musieli trochę ponarzekać, żeby chronić swoją dumę. Poświęcili się. W innych klasach organizowano tylko „zrzutkę” pieniędzy na prezenty, w których nie można doszukać się duszy. W naszej małej rodzinie, każda dziewczyna dostała coś specjalnego oraz osobistego.
Spodobała mi się reakcja moich koleżanek po wyjściu z lokalu poezji. Moja „sąsiadka” z ławki z dumą oświadczyła mi, „wyraźnie słyszałam tam Słowackiego”, po czym zacytowała fragment jego wiersza. „Ja, który przebiegłszy świat, kochałem jedną”. Zapamiętam to na długo. Nie tylko chłopcy przesiąkli liryką, ale zarazili też tym swą skromną publikę, co jest najlepszym dowodem na to, że dokonali wspaniałej rzeczy.
Poezji nie czyta się na co dzień. To prawda. Ale kiedy już dojdzie do spotkania pomiędzy szarym człowiekiem, żyjącym w szarym świecie a kilkoma wersami, które definiują najpiękniejsze twory wyobraźni pamięta się je na długo. Ja kilka dni po pokazie, otworzyłam tomik wierszy i szukałam tych, które słyszałam w piątek. Próbowałam skojarzyć sobie je z jakąś znajomą twarzą w klasie, kolorem krawatu, barwą głosu. Zostałam zainspirowana, i z tego powodu bardzo dziękuję, bo potrzebowałam tego jak nigdy dotąd. Dostałyśmy z okazji naszego święta najpiękniejszy dar – bezcenne wspomnienia niesamowitego, pochmurnego dnia w kawiarni literackiej…
Karolina Kociołkowska